Szwajcaria słynie między innymi z produkcji precyzyjnie odmierzających czas zegarków i pysznej czekolady oraz prężnego systemu bankowego. Jest też coś, z czego mieszkańcy tego alpejskiego kraju nie są już chyba tak dumni. To potwornie wysokie mandaty.
O surowości tamtejszego prawa przekonał się niedawno pewien Szwed, który podczas przejażdżki swoim Mercedesem SLS AMG pedał gazu przytrzymał "w podłodze" nieco za długo. Drzemiące pod maską potężne V8 o mocy 571 KM kusi do szybkiej jazdy, a maksymalna prędkość z jaką można podróżować to 317 km/h. Bohaterowi tej historii udało się rozpędzić "zaledwie" do 290 km/h (na drodze z ograniczeniem do 120 km/h) po czym został zatrzymany przez miejscową Policję.
Auto zostało zarekwirowane, a kierowcy grozi mandat w wysokości - uwaga - miliona dolarów! Skąd tak bolesna kara? Otóż w Szwajcarii stosuje się system, w którym wysokość mandatu ustalana jest w oparciu o dochody osoby łamiącej przepisy.
Może się zatem okazać, że za krótką chwilę radości Szwed zapłaci kilka razy więcej niż za sportowe auto, w którym popełnił wykroczenie - nowego skrzydlaka można kupić za 235 tys. dolarów.
Bartosz Sińczuk |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz